POŻEGNANIE KATARZYNY SZYMON – STEFAN BUDZYŃSKI

Artykuł z Tygodnika Zrzeszenia Katolików Caritas "Myśl Społeczna"

Nr 19 z dn. 08.05.1988r.

Na łamach naszego tygodnika przez pewien czas drukowaliśmy artykuły poświęcone śp. Katarzynie Szymon,  zmarłej w 1986r. w opinii świętości, stygmatyczki obdarzonej niezwykłymi darami charyzmatycznymi. Zainteresowanie tą postacią przeszło nasze najśmielsze oczekiwania.

Redakcja otrzymała sporo listów, a nawet petycję skierowaną do Sekretarza Generalnego Zrzeszenia Katolików Caritas Wiesława Piaseczyńskiego, który pełni funkcję redaktora naczelnego naszego pisma - z podpisami ponad dwustu osób, które proszą o kontynuację tematu dotyczącego osoby i orędzia stygmatyczki.

W miarę naszych, możliwości staraliśmy się te prośby czytelników spełniać. Za wszystkie listy serdecznie dziękujemy! Mamy nadzieję, że sprawa polskiej stygmatyczki nie jest zamknięta.

Historia Kościoła wykazuje, że ilekroć zdarzały się w nim zjawiska nadzwyczajne, cudowne, czy też niemożliwe do wytłumaczenia w płaszczyźnie poznania naukowego, tylekroć opinia ludzka przyjmowała dwie skrajne postawy: od bezkrytycznej, niekiedy dewocyjnej akceptacji do nieuzasadnionej negacji. Tak było kiedyś, tak jest obecnie. Wystarczy wskazać na zaciekłe spory i różnice zdań w odniesieniu do Całunu Turyńskiego, krwi św. Januarego, stygmatów o. Pio, zakrwawionego korporału z Lanciano, uzdrowień paranormalnych z Lourdes czy objawień w Medjugorie.

Kościół w swej roztropności wybiera drogę środka między skrajnościami ludzkich postaw. Ma on świadomość, że Objawienie jest zamknięte. Żadne inne objawienia prywatne nie mogą niczego wnieść w sensie doktrynalno-dogmatycznym, tym niemniej możliwości objawień prywatnych nie wyklucza i Kościół uznał autentyczność objawień Maryjnych w Guadelupe (Meksyk), Rue du Bac (Francja), Pontmain (Francja), La Saletle (Francja), Gietrzwałd (Polska), Fatima (Portugalia). Beauring (Bełgia). Banneux (Belgia), w Medjugorie są poważnie badane.

Istnieją uzasadnione przesłanki, wynikające z bardzo pomyślnego przebiegu procesu beatyfikacyjnego o. Pio, iż jego stygmaty i dary nadprzyrodzone zostaną uznane za prawdziwe. A przecież w życiu tego włoskiego kapucyna nie brak było niezrozumienia i niechęci nawet ze strony władz kościelnych, które w pewnym okresie go izolowały przed wiernymi.

Z podobnym niezrozumieniem spotkała się s. Faustyna Kowalska, której Najwyższa Kongregacja św. Oficjum zabroniła krzewić obraz Chrystusa Miłosiernego: „Podaje się do wiadomości, że Najwyższa Kongregacja św. Oficjum zbadawszy widzenia i objawienia przypisywane s. Faustynie Kowalskiej ze Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia, zmarłej w 1938 r. blisko Krakowa, postanawia co następuje: 1) należy zakazać rozpowszechniania obrazu i pism, które przedstawiają nabożeństwo do miłosierdzia Bożego w formach proponowanych przez taż s. Faustynę (cyt. Acta Apostolicae Sedis z 11/25 kwietnia 1959 r. s. 271)

Po tym surowym wyroku Kościoła wydawało się, że sprawa objawień Chrystusa w życiu tej zakonnicy umarła śmiercią naturalną. Tymczasem?... minęło 20 lat i w tych samych Acta Apostolicae Sedis na s. 350 czytamy: „św. Kongregacja, mając na uwadze przedstawione liczne dokumenty oryginalne, nieznane w 1950 r. zważywszy głęboko zmienione okoliczności uwzględniając opinie licznych biskupów polskich oświadcza, że zakazy w cytowanej notyfikacji nie są już wiążące". Dokument podpisał prefekt Kongregacji kard. Franjo Seper. A jednak prawda zwyciężyła!

Co sądzić w świetle powyższych faktów Katarzynie Szymon? Uważamy, że w tej sprawie głos ostateczny należy do Kościóła. Smuci nas fakt, że tą sprawą władze kościelne jeszcze się nie zajęły. Musimy więc być cierpliwi. Cierpliwość Opatrzność szczodrze wynagradza. Na podstawie posiadanych przez nas świadectw lekarzy, osób duchownych i świeckich, które osobiście znały Katarzynę Szymon (niektóre opinie drukowaliśmy), stwierdzamy z całą odpowiedzialnością moralną, że podane przez nas fakty i prawdziwe.

W stosunku do nadzwyczajnych charyzmatów stygmatyczki przyjęliśmy postawę obiektywną i otwartą. Uważamy,  że mamy moralny obowiązek informować czytelników o wszystkich wydarzeniach w życiu Koście jako wspólnoty ludu Bożego – zgodnie z prawdą. Opisaliśmy fakty, lecz powstrzymaliśmy się od ich interpretacji, aby nie uprzedzać orzeczenia Kościoła.

Podobnie postąpił ks. Ryszard Kubasik w swym świadectwie o Katarzynie Szymon: „W czasie odwiedzin byłem świadkiem licznych ekstaz. Treść orędzia wypowiadanego w czasie wizji ekstatycznej w moim przekonaniu nie koliduje z nauką Kościoła Orędzie zawierało wezwanie do modlitwy i pokuty jako środków ratowania świata. Osoba Katarzyny Szymon głęboko utkwiła w mojej pamięci i odegrała ważną rolę w mojej posłudze kapłańskiej. Nie wyprzedzam oceny Kościoła poddając się całkowicie jego orzeczeniom". Zarzuty kierowane sporadycznie pod naszym adresem, że „gonimy za tanią sensacją" lub „propagujemy naiwne, dewocyjne historyjki" uważamy za bezzasadne i wypływające ze złej woli oraz nieznajomości mistyki chrześcijańskiej i teologii moralnej. Z faktami się nie dyskutuje! Nie było naszym zamiarem narzucać komukolwiek własnej opinii czy też epatować czytelników.

Chcieliśmy dać świadectwo prawdzie podobnie jak lekarz med. Włodzimierz Wojciechowski, który pisał: „Z moich wieloletnich obserwacji i badań ran stygmatycznych Katarzyny Szymon wynika, że były one wielkości monety dwudziestozłotowej.  Miejsce  stygmatów było pokryte warstwą skrzepłej krwi grubości jednego do trzech milimetrów lekko pofałdowanej i pobróżdżonej,  spomiędzy której widać było żyworóżowe ślady świeżych blizn. Skóra wokół stygmatów była promieniście i koncentrycznie pościąganą co odpowiadałoby obecności blizn pod powierzchnią skrzepniętej krwi.  Byłem świadkiem krwawienia ran. Proces ten następował na obrzeżach stygmatów, koncentrycznie pojawiała się obwódka grubości kilku milimetrów świeżej krwi zmieszanej z osoczem, przy czym wydzielającej zapach fiołkowy. Rany stygmatyczne były umiejscowione na dłoniach na śródręczu po stronie zewnętrznej i wewnętrznej. Ponadto stwierdzono ślady zaczerwienienia skóry w okolicy owłosionej głowy. Lokalizacja tych zaczerwienień istotnie odpowiadała miejscu śladów po koronie cierniowej oblicza Chrystusa z wizerunku Całunu Turyńskiego".

Wobec tych opinii nie podobna przejść obojętnie. Z teologicznego punktu widzenia nie budzą zastrzeżeń. Na uwagę zasługuje fakt, że stygmatyczka za swojego życia wywierała znaczący wpływ na wielu ludzi. Dzięki niej niektóre osoby odzyskały wiarę. Wierzących jeszcze bardziej utwierdzała w ufności do Boga Po śmierci Katarzyny Szymon niektórzy wierni są przekonani, że doznali łaski uzdrowienia za jej wstawiennictwem. Kult stygmatyczki ze Śląska nadal się rozszerza.

Powstają liczne grupy modlitewne, w których czytane jest Pismo Św., odmawiane są modlitwy, pogłębiana wiara religijna, zachowywane posty, często praktykowany udział w Mszy Św. z przystępowaniem do sakramentów. Umacnia się ruch trzeźwości.

Jeśli nasza publicystyka przyczyniła się choćby w najmniejszej mierze do rozszerzenia tego ruchu, to nie mamy czego się wstydzić. Kończymy cykl artykułów poświęconych Katarzynie Szymon, nadszedł czas pożegnania, który najlepiej wyraża język poezji: „Gromadząc trzeba umieć rozdać, kochając trzeba umieć się rozstać".